Nowość zdjęcie Na borg

Na borg

Wydawnictwo: Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego

ISBN/ISSN: 978-83-67682-28-2
Rok wydania: 2024
Seria wydawnicza: Dramatopisanie
Liczba stron: 80
Oprawa: twarda

20,00 zł

Komentarz Jacka Kopcińskiego do sztuki Małgorzaty Maciejewskiej

Bunt starych kobiet

Sztuka Małgorzaty Maciejewskiej stanowi ostatnią część Trylogii na smutne czasy i została wystylizowana na średniowieczną farsę o ciekawym potencjale symbolicznym. „W pierwszej części, Febliku, kłóciłam się z rodzicami i swoim pochodzeniem, w drugiej, Rigor mortis, z ideą miłości i rozczarowaniem, jakie niesie, w trzeciej zaś, Na borg, kłócę się z Bogiem, którego nie ma, o bezsens ludzkiej egzystencji.” – napisała autorka. Bohaterką jej intrygującego dramatu jest stara kobieta, wokół której ogniskuje się rzeczywistość baśniowa. „To, co rozegra się na zewnątrz, będzie stanowiło emanację jej wnętrza” – zapowiadała Maciejewska i spełniła swoją obietnicę[1]. Akcja Na borg rozgrywa się w czterech miejscach, w niebie i na ziemi, angażując siedemnaście postaci o różnym statusie ontologicznym: ludzi i aniołów, żywych i umarłych, a także tych, którzy sprzeciwiają się śmierci, podważając naturalny porządek świata. Inspiracją dla Maciejewskiej mógł być dramat poetycki Bolesława Leśmiana Zdziczenie obyczajów pośmiertnych, gdzie pod nieobecność Boga w niebie trzy osoby wstają z martwych i na cmentarzu rozgrywają wypadki ze swojego życia. „Więc powtórzmy ciał naszych roztrwonione dzieje” – mówi jedna z bohaterek Leśmiana, a fraza ta mogłaby się stać mottem Na borg.

Wszystko rozpoczyna się w noc czuwania przy starej Anielce, która umarła, ale nie chce opuścić ziemskiego padołu. U powały jej izby powieszono już poświęconą kukłę, w którą ma wstąpić jej dusza, by w dniu dożynek, gdy pałuba zostanie spalona, pójść do nieba. Zmarła nie rusza się jednak z łóżka, archaniołom w niebie nie zgadza się wiec bilans żywych i umarłych. Zaniepokojeni, wysyłają po Anielkę groźnych Żeńców, czyli truchła innych zmarłych. Żeńcy schodzą na ziemię z orkiestrą, by za pomocą tajemniczej maszyny, a w rzeczywistości zwykłego kombajnu, przenieść zmarłą w zaświaty. Tymczasem we wsi dzieją się rzeczy tajemnicze, bo zbuntowanych zmarłych kobiet jest więcej. Wszystkie spotykają się w domu Anielki i zawiązują pośmiertny sojusz. Korzystając z nadprzyrodzonej mocy jednej z nich, zamieniają męża Anielki w konia, który galopuje prosto do remizy, gdzie grupa żywych przygotowuje się do dożynek. Żeńcy natomiast, zamiast nieżywej Anielki, spotykają Haneczkę, która po śmierci pomaszerowała na cmentarz. Haneczka unika „zżęcia” i szczęśliwie zjawia się w domu zmarłych kobiet. Zmarłe, ale wciąż obecne, zaczynają odgrywać doznane krzywdy. Anielka pokazuje, jak zgwałcił ją jej przyszły mąż, grążąc dziewczynie pistoletem, a Haneczka wspomina śmierć pięciorga swoich dzieci i w gniewie roznosi całą chałupę.

Przerażeni takim obrotem spraw aniołowie otwierają śluzę i zatapiają wieś, tak więc grupa pijących w remizie postanawia urządzić dożynki. Potop zaskakuje też Żeńców, którym nie powiodła się niebiańska misja „zżynania” dusz i zrezygnowani idą w na zwykłe, ludzkie dożynki. Obecny w remizie ksiądz wzywa do szybkiego odprawienia rytuału spalenia kukieł, wierząc, że w ten sposób potop zostanie zażegnany, ale zawilgłe kukły nie chcą się palić. Zamiast spełnić tradycyjny obrzęd, żywi zaczynają tańczyć do muzyki zmarłych. Wszędzie woda i noc bez końca, ale w domu Anielki bucha ogniem. To zamienione w wiedźmy kobiety odprawiają swoje czary na zgliszczach świata jak na sabacie. Wystrojone niczym młode dziewczyny, piękne, nawiedzają remizę i także puszczają ją z dymem. W finale widzimy je, jak zaczarowaną łodzią odpływają w jakąś metafizyczną dal, a na horyzoncie pokazuje się wreszcie słońce.

W sztuce Maciejewskiej słychać język polskiej wsi, choć gwara jest w niej wymyślona. Zmyślony jest także obrzęd pośmiertnego palenia kukieł z gałganów, choć czuwanie przy zmarłym, a przede wszystkim dożynki, to nadal żywe wiejskie obyczaje. Ludowa tradycja zostaje więc w dramacie tylko wypożyczona – wzięta na borg, jak głosi tytuł. Z jej pomocą opowiada się tu o kobiecej krzywdzie, wznieca prawdziwy bunt i doprowadza do symbolicznej przemiany świata skażonego złem. Maciejewska nie obawia się mocnych środków wyrazu, bo chroni ją farsowa konwencja i wspiera ludowa wyobraźnia, utrwalona w pieśni, baśni i zwykłej wiejskiej gadce. Autorce bliska jest poetyka ludowej groteski, która idzie w sukurs humanistycznemu przesłaniu sztuki. Karnawałowa energia „świata na opak” zostaje wyzwolona w imię współczucia i szacunku dla starych kobiet, które protestują przeciwko życiu „roztrwonionemu”, choć pełnego bólu. Przejmujący, ale i zabawny, straszny i śmieszny Na borg czeka na reżysera, który wznieci ten bunt w teatrze.

[1] Recepty na smutne czasy, „Teatr” 7-8/2023.